Ślązaczka co się zowie
Justyna Nikodem zdobyła tytuł "Ślązaczki Roku" w kategorii młodzieżowej - informacja na ten temat pojawiła się w Nowej Trybunie Opolskiej
- fragment artykułu NTO z 26.10.2004 roku o 14-letniej Justynie Nikodem z Kolanowic, która wyklachały w Zabrzu tytuł młodzieżowej Ślązaczki Roku."
- Witom wos. Siednijcie se, to pogołdomy - przywitała nas w szkolnej Izbie Regionalnej Gimnazjum w Biadaczu młodzieżowa Ślązaczka Roku, Justyna Nikodem z Kolanowic. - Joł jest Ślązaczka tak jak moi ojcowie i starzykowie. Ale bałach się, bo to przeca ważny konkurs i wcalech nie myśloła, że bynda w finale, że Ślązaczką Roku zostanę. Tak jak biegle i czysto włada gwarą śląską, tak samo posługuje się językiem polskim. - Nie wstydzę się tego, bo to jest przecież mowa moich dziadków - mówi Justyna. - Jakby ja tak rychtyk zaczęła po polsku gołdać, toby nikt nie poznał, żech Ślązaczka.
Justyna, uczennica II klasy Publicznego Gimnazjum w Biadaczu, swoje zainteresowania śląskimi tradycjami realizuje między innymi jako przewodniczka po Izbie Regionalnej. - Jestech też członkiem zespołu "Biadaczanie", ktery prowadzi mojoł rechtorka Danuta Zalewska - mówi gwarą Justyna. - Łaza też do klubu tanycznego, gdzie się uca roztomajtych tanców.
Ciepło mówi o swoich babciach Eugenii i Małgorzacie oraz dziadkach Stefanie i Janie. - Babcia Eugenia opowiadała mi często różne przypowieści związane ze śląskimi wierzeniami - mówi Justyna. - Między innymi o utopcu i swiecnikach (świetlikach - dop. red.), które wykorzystałam w moim konkursowym monologu. Opowiadał on o życiu śląskiej rodziny, problemach i troskach codzienności i o wierzeniach.
- Pierdoły, nie pierdoły te rozprołwki, wierzyć nie musimy, ale znać to my je powinniśmy, bo one są piękne, śląskie i nasze - uśmiecha się Justyna. To są jej wspomnienia z dzieciństwa. Nigdy nie przepadała za bajkami o Kopciuszku czy Królewnie Śnieżce. Wolała siadać babciom na kolanach i słuchać ich śląskiego bajania. Jest świadoma śląskich korzeni. - Bo to jest tak jak z drzewem, jeśli ich nie ma lub zostaną usunięte, to drzewo umiera - mówi Justyna. W trakcie konkursowego przesłuchania, gdy musiała odpowiadać na pytania członków komisji, zdarzyło się, że zaskoczyła samego profesora Jana Miodka stwierdzeniem, że jak aktorzy mają problemy z czystą gwarą śląską, to powinni ich przysyłać do niej po nauki. Rozbawiła tym wszystkich.